czwartek, 31 lipca 2014

Indonezja - Thousand Islands


Druga część projektu Jakarta Environment Care miała miejsce na wyspie Pramuka w archipelagu wysp Thousand Islands.




Wyspy Thousand Island znajdują się na północ od Dżakarty. Aby tam się dostać trzeba udać się do portu rybackiego Muara Angke. Nasza droga do portu wyglądała w taki sposób, że pociągiem udaliśmy się najpierw do dworca Jakarta Kota, a następnie taksówką do "bram" portu. Stamtąd pod samą łódź zabrał nas duży, kilkuosobowy tuk-tuk z siedzeniami na naczepie. Jak to bywa w typowym rybackim porcie dominował zapach rozkładającej się ryby, podejrzewam, że o to nie trudno w 30 stopniowym upale :)


Do tej wody przenigdy nie chciałabym wpaść, dlatego trzeba było bardzo uważać przy przedostawaniu się na docelową łódź, przechodząc przez inne stojące bliżej nabrzeża...


Moja "okrętowa świadomość" w tym momencie tylko przeszkadzała mi w radości z podróży statkiem, na nieznane egzotyczne lądy...


I wypłynęliśmy, ciesząc się, że opuszczamy pełną zgiełku aglomerację.


  Po jakiś 2 godzinach żeglowania ujrzeliśmy pierwszy ląd:


Googlowski widok z góry na wyspy do których zmierzaliśmy:


Pramuka Island:


 I miejsce, które przez najbliższe 2 noce i 3 dni było naszym domem :)


I trochę zdjęć z przepięknej okolicy:


Pierwsze zadanie projektowe polegało na czyszczeniu wyspy ze śmieci napotkanych na naszej drodze, jako wskazówka dla mieszkańców, żeby zwrócili uwagę na ten problem. Niestety wyspa jest położona w takim miejscu, gdzie do jej nabrzeży dopływają prądy morskie z Dżakarty niosące tony śmieci. Codziennie na piękną białą plażę dopływają nowe śmieci i syzyfową pracą jest to sprzątać...

Drugim zadaniem było posadzenie symbolicznego pędu rośliny mangrove (namorzyny), która jest objęta ochroną, gdyż uznaje się ją jako zagrożoną wyginięciem:


Następnie udaliśmy się do hodowli żółwi, podobno jednej z najlepszych na Thousand Islands. Żółwie również uchodzą tu za zwierzęta zagrożone. Hodowla ma pomóc utrzymać gatunek. Co jakiś czas wypuszcza się maluchy do oceanu, gdzie zaczynają swoje dorosłe życie.


Kolejnego dnia przywitała nas smutna wiadomość, że dyrektor szkoły na wyspie, gdzie mieliśmy prowadzić zajęcia dla dzieci, zażądał od nas pieniędzy za możliwość prowadzenia lekcji. Nasi organizatorzy poinformowali nas, że w takim razie z tego rezygnujemy. Czasem nie przeskoczy się cudzej mentalności...

Aby najlepiej spożytkować czas wolny udaliśmy się łodzią na pobliską bezludną wyspę, gdzie mogliśmy ponurkować i poczuć prawdziwy klimat Thousand Island.
:) To ta mała wysepka:


A następnie udaliśmy się zobaczyć rekiny na jednej z malutkich wysepek hodowlanych. Na tej również znajdowała się restauracja:


Zamówiłam sobie przepyszny, orzeźwiający sok prosto z kokosa :)


A tu pamiątka, którą mi zostawił jeden prawdopodobnie koralowiec wysyłając w moją stronę parzydełkowy śluz, aby mnie później zjeść, okazałam się jednak zbyt dużą ofiarą dla tego stworzenia:


Nurkując przy rafach od czasu do czasu czułam drobne ukłucia. Maleńkie organizmy wysyłają parzydełkowate śluzy, kłują, aby zdobyć ofiarę. Dlatego woda wokół raf koralowych jest tak przeźroczysta. Jak rafa żyje to pochłania całą zawiesinę mikroorganizmów i możemy się cieszyć jej pięknem :)

Na koniec pobytu  mieliśmy sprawdzian z wiedzy o Indonezji, znajomości języka bahasa indonesia i nie tylko. Świetna zabawa podczas której odkrywaliśmy nocne życie wyspy Pramuka :)


I niezapomniany zachód słońca w idnonezyjskim raju :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz